#11day

Punktualne jak szwajcarskie zegarki, siadamy, by napisać Wam sprawozdanie z dzisiejszego dnia. Już jesteśmy tak zdyscyplinowane, że wstałyśmy przed budzikiem. Po porannej toalecie wsiadłyśmy w samochód i wyruszyłyśmy do położonego o 150 km od Bazylei miasteczka Interlaken, usytuowanego w dolinie między dwoma jeziorami. Po drodze zajechałyśmy na szybkie śniadanie w postaci jogurtów i kawy. Jak zwykle nie miałyśmy większych planów, więc gdy dotarłyśmy na miejsce, zainteresowałyśmy się latającymi nad nami paralotniami. To natchnęło nas, aby poszukać konkretnych atrakcji. Tak oto kilkanaście minut później stałyśmy w kolejce, która wiozła nas na jeden ze szczytów (Harder Kulm, 1322m n.p.m.). Z góry rozpościerał się widok, którego nigdy nie zapomnimy. W lazurowej wodzie jezior odbijały się śnieżnobiałe, ostro zakończone wierchy wysokich Alp. Górskie powietrze przecinały barwne skrzydła paralotniarzy. Mimo dość dużej ilości ludzi, można było się zrelaksować i odpocząć. Gdy nasze oczy zaczęły przyzwyczajać się do niecodziennego krajobrazu, nadszedł czas na obiad. Udało nam się zająć stolik przy samym murku, dzielącym nas od stromego zbocza szczytu. Żeby tradycji stało się zadość, zamówiłyśmy tutejsze serowe fondue. Delektując się jego smakiem, miałyśmy widok na miejsce, w którym została nagrana jedna z części przygód Agenta 007. Upalne popołudnie sprawiło, że  zapragnęłyśmy zamoczyć nogi w chłodnej wodzie u podnóża gór.  Dlatego z bólem serca zjechałyśmy na dół i kierując się w stronę Bazylei, zrobiłyśmy przystanek na jednej z dzikich plaż, kojąc obolałe stopy. W tym czasie snułyśmy plany ponownego odwiedzenia Szwajcarii, z zamysłem spędzenia tu aktywnego wypoczynku, korzystając z wielu jego form i możliwości (np. rafting, paragliding, spływy kajakowe, górskie wędrówki itp.). Jako, że emocje już opadły, dopada nas zmęczenie, więc idziemy spać, by jutro z samego rana przekraczać kolejne granice.



"Szwajcaria, tu się oddycha."


Droga w nieznane.


Główna ulica w Interlaken.


Pierwsze na szczycie.


Skarby Szwajcarii.


Panorama miasteczka.


"My heart will go on."


Skrzydlate ręce.


Z tarasu widokowego.


Zawieszeni w przestrzeni.


Niebo do wynajęcia.


Fondue było tylko na przystawkę.


Raj dla artystów.


Kolejką w dół.


Young, wild and free.


Z dedykacją dla miłośników zdjęć z #.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

#TheEnd

#23day

#1day