#14day

Powoli dopada nas zmęczenie. Kładziemy się coraz wcześniej, wstajemy coraz później, chodzimy coraz rzadziej, siadamy coraz częściej, jemy coraz mniej i pijemy coraz więcej. Z tego powodu dzisiaj  pojechałyśmy do oddalonej tylko o 45km Brugii. Czas spędziłyśmy przechadzając się między sklepikami z czekoladą a wystawami piwa. Już na samym wejściu na stare miasto, skusiłyśmy się na kubek gorącej czekolady, którą zagryzłyśmy wybornymi pralinami. Zupełnie przypadkiem natknęłyśmy się na miejscowy antykwariat, którego asortyment zatrzymał nas na dobrą godzinę. Podczas tej podróży rozwijamy się również kulturalnie i dlatego zaszłyśmy na kameralną wystawę belgijskiego malarza. Będąc w Belgii, nie mogłyśmy nie skosztować pysznych gofrów posypanych truskawkami i polanych czekoladą. Tym słodkim akcentem pożegnałyśmy się z klimatyczną Brugią i wróciłyśmy do Gandawy. Wczesna pora i brak obiadu sprawiły, że wybrałyśmy się na stare miasto, by tam coś przekąsić i wypić. Padło na malutką knajpę w samym centrum, w której sączyłyśmy belgijskie piwo i jadłyśmy frytki, a wieczorną siestę umilał uliczny gitarzysta. Po tej bardziej intensywnej części naszej wyprawy staramy się więcej odpoczywać i po prostu cieszyć się  wakacjami.


Tak nam upływa czas.


Dzień targowy.


Turystki małe i duże.


Wolne spacerki ulicami Brugii.



To co tygryski lubią najbardziej.


Na szlaku rzeki.


Przerwa na drinki.


Bukiet frytek lepszy od kwiatków.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

#TheEnd

#23day

#1day