#8day
Ciao tutti!
Pierwszy poranek, kiedy nasz sen nie został przerwany przez budzik. Spałyśmy do woli, dobrze jest się w końcu wyspać. Zjedliśmy szybkie śniadanie i tym razem na dwa samochody pojechaliśmy nad morze. Jedyna taka okazja podczas tego wyjazdu, gdy góry i wodę mamy w jednym miejscu. Po brodzeniu w ciepłym Adriatyku, udaliśmy się do Triestu, stolicy regionu. Tam wypiliśmy typowe włoskie espresso w wersji schłodzonej. Zaliczyliśmy krótki spacer i ruszyliśmy w poszukiwaniu miejsca na obiad. Kręta droga biegła przez urokliwe miasteczka, położone na wzniesieniach z widokiem na morze. W ciągu pół godziny przenieśliśmy się z krajobrazu śródziemnomorskiego do winnic rodem z Toskanii. Znalezienie restauracji okazało się nie lada wyzwaniem, gdyż siesta dobiegła końca i większość lokali była pozamykana. W końcu dotarliśmy do malowniczo usytuowanej knajpki, w której spróbowałyśmy kolejnych włoskich przysmaków. Delektowaliśmy się nie tylko smakiem potraw, ale i otaczającym nas widokiem. Niektórym było dane wypić wino, a inni musieli wsiąść za kierownicę. Dalej ruszyliśmy odkrywać okoliczne miasteczka z naszymi wspaniałymi przewodnikami. Jednym z nich było miasto wpisane na listę UNESCO. Po dniu pełnym pięknych krajobrazów wróciłyśmy do domu, gdzie spędzimy ostatnią noc w Udine. Z kuchni już czuć zapach wyjętej z piekarnika pizzy, więc (znowu) lecimy jeść. W tym kraju nie znamy znaczenia słowa dieta. Arrivederci!
Pierwszy poranek, kiedy nasz sen nie został przerwany przez budzik. Spałyśmy do woli, dobrze jest się w końcu wyspać. Zjedliśmy szybkie śniadanie i tym razem na dwa samochody pojechaliśmy nad morze. Jedyna taka okazja podczas tego wyjazdu, gdy góry i wodę mamy w jednym miejscu. Po brodzeniu w ciepłym Adriatyku, udaliśmy się do Triestu, stolicy regionu. Tam wypiliśmy typowe włoskie espresso w wersji schłodzonej. Zaliczyliśmy krótki spacer i ruszyliśmy w poszukiwaniu miejsca na obiad. Kręta droga biegła przez urokliwe miasteczka, położone na wzniesieniach z widokiem na morze. W ciągu pół godziny przenieśliśmy się z krajobrazu śródziemnomorskiego do winnic rodem z Toskanii. Znalezienie restauracji okazało się nie lada wyzwaniem, gdyż siesta dobiegła końca i większość lokali była pozamykana. W końcu dotarliśmy do malowniczo usytuowanej knajpki, w której spróbowałyśmy kolejnych włoskich przysmaków. Delektowaliśmy się nie tylko smakiem potraw, ale i otaczającym nas widokiem. Niektórym było dane wypić wino, a inni musieli wsiąść za kierownicę. Dalej ruszyliśmy odkrywać okoliczne miasteczka z naszymi wspaniałymi przewodnikami. Jednym z nich było miasto wpisane na listę UNESCO. Po dniu pełnym pięknych krajobrazów wróciłyśmy do domu, gdzie spędzimy ostatnią noc w Udine. Z kuchni już czuć zapach wyjętej z piekarnika pizzy, więc (znowu) lecimy jeść. W tym kraju nie znamy znaczenia słowa dieta. Arrivederci!
Było morze, w morzu kołek... |
Punkt widokowy. |
...a na kołku stał wierzchołek.. |
Piazza Unita d'Italia. |
Trieste. |
Widoki towarzyszące nam podczas obiadu. |
W swoim żywiole. |
DZIĘKUJEMY za gościnę! Było super dzięki Wam! |
Przemierzając włoskie miasteczka. |
Następnym razem będziemy tędy płynąć kajakami. |
Ale macie pięknie! Następnym razem jadę z wami🌄
OdpowiedzUsuńAch mamy! Możesz się już pakować, bo planujemy kolejną wycieczkę ;)
UsuńNa ten kajak to i ja się piszę. No i na te włoskie dania :)
OdpowiedzUsuńMamo Ewo nie ma sprawy, włoskie dania przygotujemy jak wrócimy. Buziaki, Córki.
UsuńTrzymam za słowo i czekam z niecierpliwością
Usuń