#4day

Dzięki naszym brytyjskim sąsiadom z hostelu, którzy późno wrócili z imprezy i chcieli o tym wszystkich powiadomić, zeszłej nocy nie możemy zaliczyć do całkowicie przespanej. Pomimo tego zerwałyśmy się z samego rana zwarte i gotowe, i ruszyłyśmy w dalszą drogę. Zaskakująco szybko (jak na nas) dotarłyśmy do dzisiejszego celu, czyli Wiednia, przekraczając kolejną granicę. Słońce dało nam chwilę wytchnienia i mimo szczerych chęci wieczorne zwiedzanie miasta nie doszło do skutku. Zamiast tego spędziłyśmy miło czas z przyjaciółmi, u których się zatrzymałyśmy, zbierając siły na jutrzejsze podboje. Dla zawiedzionych, oczekujących codziennej dawki pięknych widoków, mamy smutną wiadomość...takie dni też będą się zdarzać,  czasem potrzebujemy odpoczynku. 


Zawrotne prędkości na autostradach mają swoje skutki.
Zacieramy ślady 'owadowej' zbrodni.

Veni, vidi, zmokłyśmy, wróciłyśmy.

W trudnych warunkach pogodowych też dajemy radę.
Wiedeń na pierwszy rzut oka wygląda zachęcająco.
Nie możemy doczekać się jutra.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

#TheEnd

#23day

#1day