#21day

Po trzydniowym wypoczynku przyszedł czas, aby wrócić do nastawiania porannego budzika. Dzisiaj wyjątkowo wcześnie, ze względu na odpływający o określonej godzinie prom z wyspy, wstałyśmy i rozpoczęłyśmy pakowanie. Gdy byłyśmy już gotowe, by wyruszyć w drogę, zaszłyśmy do naszego gospodarza na pożegnalną kawę i miłą pogawędkę. W dobrych nastrojach opuściłyśmy Ameland i skierowałyśmy się do Rheine. Przystankiem na trasie było Groningen, polecone przez wspomnianego wcześniej kelnera. Urocze, holenderskie miasteczko przypadło nam do gustu, ze względu na wszechobecnych studentów, dzięki którym tętniło ono życiem. Tam spacer umiliłyśmy sobie owocowymi smoothie. Kiedy odpoczęłyśmy, wsiadłyśmy z powrotem w samochód i pojechałyśmy dalej. Skusiła nas przydrożna myjnia i po trzech tygodniach nasz wehikuł w końcu cały lśnił (nie tylko szyby). Po dotarciu do Rheine i tym samym powrocie do Niemiec, zostałyśmy ciepło powitane przez rodzinę i poczęstowane pysznym chilli con carne. Wieczór upłynął nam na rozmowach przy orzeźwiającym winie na tarasie. Dzięki takiej gościnności już czujemy się jak w domu, choć do niego jeszcze sporo kilometrów. Idziemy spać, a jutro jedziemy dalej. Schlaf gut!



Prawie studentki.


Z młodym duchem dziadkiem Robem.


Parking dla studentów przed Uniwersytetem.


Żegnaj Holandio!


Szybka dawka witamin.


Kolorowe Groningen.


Przerwa na czereśnie po przekroczeniu kolejnej granicy.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

#TheEnd

#23day

#1day